- Znajdziemy ich, nie martw się. - stwierdził z uśmiechem klon. Dziewczyna nie odpowiedziała, co niezmiernie kapitana zdziwiło. - Ahsoka? - zatrzymał ją, a ona lekko podniosła głowę.
- Hm? - mruknęła w odpowiedzi.
- Dobrze się czujesz?
- Nic mi nie jest. - wyrwała się z jego uścisku i ruszyła dalej. Była już zmęczona poszukiwaniami. Gdy po kolejnych paru godzinach nastał mrok, zarządziła przerwę, aby żołnierze mogli odpocząć. Miała do nich wielki szacunek za to, że służą Jedi i Republice. Klony usiadły na Ziemi, wyjmując coś do jedzenia i picia. Ahsoka przysiadła nieco dalej od nich, na jakimś dużym kamieniu i skryła twarz w dłoniach. Martwiła się o Anakina i to było widoczne. Chciała już być koło niego i widzieć, że nic mu nie jest, ale przestała wyczuwać Ciemną Stronę już dawno temu. Był w niej tylko konflikt i sprzeczne emocje. Sama nie wiedziała, co ma o tym myśleć - zamartwiała się, ale może jej mistrz dawał sobie radę sam, aczkolwiek wątpiła w to. Zero odzewu z ich strony, zero odzewu w mocy. Stwierdziła, że muszą szukać dalej, ale zanim wstała, zrobiła się senna i opadła głową na ziemię.
***
- Ahsoka! Wstawaj! - dziewczyna usłyszała nad sobą męski głos. - Ahsoka! Szybko, to ważne! - chwycił ją za rękę i uniósł do góry, Tano była wręcz chuda, więc nie sprawiło mu to większego kłopotu. Gdy Ahsoka stanęła na nogach, nie wiedziała co się dzieję. Rex pstryknął jej palcami przed nosem, dopiero wtedy otworzyła oczy i delikatnie je otarła.
- Co się dzieje? - zapytała po chwili.
- Usłyszeliśmy jakieś krzyki niedaleko stąd. Te głosy były tak dziwne, że nawet nie potrafiliśmy ocenić, czy należały do mężczyzny czy do kobiety. Dochodziły z zachodu. - wyjaśnił klon. - Lepiej wyruszajmy, już świt. - dodał.
- Racja. Żołnierze, idziemy! - nakazała komandor Tano, po czym ruszyli na zachód.
***
Rex miał rację. Gdy się zbliżali do miejsca, w którym klony słyszały krzyki, stawały się one coraz głośniejsze. Ahsoka już nie wytrzymała napięcia. Ruszyła biegiem do tego miejsca. Gdy wybiegła z lasu, przeraziła się. Padme siedziała na ziemi i szlochała nad Anakinem, który ledwo żywy leżał na ziemi. Tano instynktownie podbiegła do niego i z pomocą Rexa narzucili go sobie na ramiona. Mistrzem Kenobim zajęli się pozostali żołnierze. Przed statkiem, Ahsoka przekazała Anakina innemu klonowi, po czym podeszła do senator Amidali, którą opatrywał medyk. Gdy skończył, dziewczyna przysiadła przy niej i położyła jej dłonie na ramionach.
- Padme, musisz mi powiedzieć co się stało. - wyszeptała padawanka.
- Padme, musisz mi powiedzieć co się stało. - wyszeptała padawanka.
- To ona.. Barris.. jest potężniejsza niż każdy. Powaliła Anakina jednym ciosem, a Obi Wan pomimo oporu również szybko został pokonany. Towarzyszył jej Grevious wraz z Dooku. - odpowiedziała senator z Naboo. Ahsoka stanęła przed poważnym wyborem - mogła wrócić do świątyni i pozwolić, aby Separatyści ponownie przejęli planetę lub udać się w miejsce walki i spróbować przekonać Offee do powrotu na jasną stronę mocy. - Ahsoka, wracajmy na Coruscant, to nie ma sensu.. - stwierdziła Amidala, jakby czytając w myślach uczennicy Skywalkera.
- Muszę spróbować. - odparła togrutanka. - Padme, posłuchaj. Jeśli nie wrócę za godzinę, macie odlecieć i nie wracać tu po mnie. To jest rozkaz dla klonów. - dodała nieprzyjemnym tonem. - Proszę, zaopiekuj się Anakinem. - po tych słowach odwróciła się i pobiegła w stronę, z której przyszli razem ze starszymi Jedi.
- Senatorze, dokąd udała się komandor Tano? - spytał zdziwiony Rex.
- To właśnie na taką bohaterkę czekała Republika. Ona odmieni losy przyszłości. Ona jest nasza jedyną nadzieja..
- Muszę spróbować. - odparła togrutanka. - Padme, posłuchaj. Jeśli nie wrócę za godzinę, macie odlecieć i nie wracać tu po mnie. To jest rozkaz dla klonów. - dodała nieprzyjemnym tonem. - Proszę, zaopiekuj się Anakinem. - po tych słowach odwróciła się i pobiegła w stronę, z której przyszli razem ze starszymi Jedi.
- Senatorze, dokąd udała się komandor Tano? - spytał zdziwiony Rex.
- To właśnie na taką bohaterkę czekała Republika. Ona odmieni losy przyszłości. Ona jest nasza jedyną nadzieja..
***
Po paru minutach Tano dotarła na miejsce. W mocy wyczuła byłą przyjaciółkę. Wiedziała, że jeśli jej się nie uda to najprawdopodobniej zginie, ale musiała spróbować. Nagle usłyszała krzyk z tyłu. To Offee z mieczem nacierała na nią, jednak Ahsoka przygotowana na taką sytuację, popchnęła ją mocą, przez co była uczennica Luminary wpadła "w" drzewo. Oszołomiona nie mogła się podnieść. Ahsoka korzystając z okazji, spokojnie podeszła bliżej.
- Barris.. Proszę Cię. Czy ty nie widzisz tego co robisz? Krzywdzisz ludzi! Krzywdzisz tych, na których Ci kiedyś zależało! - krzyknęła Tano.
- Pff.. Ludzie na to zasługują. Zależy mi tylko na tym, żeby każdy, który wyrządził mi krzywdę zapłacił za swoje czyny! Ty jesteś jedną z tych osób! - odwarknęła Offee.
- Pamiętasz jak byłyśmy uwięzione w czołgu na Geonosis? Bałam się, ale kiedy chwyciłyśmy się za ręce mój strach minął.. bo wiedziałam, że jeśli zginiemy, to razem - że zginę z przyjaciółką.. A kilka dni potem? Kiedy powiedziałaś na fregacie medycznej, że..
- 'Zrobisz to co trzeba.. Wiem to.' - przerwała jej Mirialanka smętnym głosem.
- Czemu się nie nawrócisz? Czemu nie wrócisz do Zakonu? Czemu nie wrócisz do mnie.. - pytała Ahsoka. - Tam jest twoje życie!
- A raczej było. Nie chcę wracać. Chcę zemsty!
- W takim razie nie zostawiasz mi żadnego wyboru.. - rzekła z gniewem w oczach padawanka. - Muszę zrobić to co trzeba, bo tego wymaga sytuacja. - dodała włączając miecz świetlny..
***
Kochanii! Za parę dni dodam kolejny rozdział, a bynajmniej się postaram, bo w niedziele znowu wyjeżdżam, też na tydzień. Tak sobie myślę, czy nie napisać opowiadania od nowa, bo jakoś nie podoba mi się to obecne.. Co myślicie? Kontynuować to czy napisać nowe? Dajcie znać w komentarzach.